czwartek, 28 stycznia 2016

7."A jednak..."

Przez cały dzień i całą noc próbował się dodzwonić na przemian do Joanny i mamy, ale obie widocznie nie miały zamiaru z nim rozmawiać, bo ani jedna, ani druga nie odbierała. Musiał to wszystko poukładać do swojego wyjazdu, który miał następnego dnia. Podejrzewając, że rodzicielka i narzeczona przebywają w domu tej pierwszej, z samego rana, po wypiciu dużego kubka kawy, wsiadł w samochód i pojechał w to miejsce.
Gdy już dotarł do celu, nie pukając, wszedł do środka. Zrobił tak, bo zdawał sobie sprawę, że i tak nikt by go nie wpuścił. W kuchni zastał obie kobiety. Asia wyglądała strasznie. Miała podrążone oczy przez brak snu, zaschnięte usta, włosy porozrzucane na wszystkie strony i widać było, że płakała. Na widok chłopaka starła ręką łzy i próbowała pokazać, że jest silna i nie przejmuje się tym wszystkim. On, nic nie mówiąc, po prostu do niej podszedł i ją przytulił. Nie odepchnęła go, chociaż rozum jej to podpowiadał, posłuchała głosu serca. Kochała go, mimo że ją zranił. 
 Po chwili jednak odsunęła się i spojrzała mu prosto w oczy.
– Co tu robisz? – zapytała.
– Asiu, przyjechałem, aby ci wszystko wyjaśnić – zaczął.
– Słucham.
– Ja też – odezwała się matka skoczka.
– No dobrze – westchnął. – To wszystko, co mówiła Agata, to kłamstwo. Aśka, uwierz mi! Ja wtedy spóźniłem się do ciebie, bo najpierw pojechałem po kwiaty, a potem po pierścionek zaręczynowy. Wiesz o tym przecież, że bym cię nie zdradził. – Złapał ją za rękę. Joasia przez chwilę milczała, następnie spojrzała na przyszłą teściową i w końcu rzekła:
– Boże, Kamil, jaką ja jestem idiotką, że uwierzyłam tej psycholce! – rozpłakała się. – Nie wiedziałam, co mam w tamtej chwili zrobić. I zrobiłam głupotę, nie wierząc ci... – opowiadała przez łzy.
– No już spokojnie, cicho, już wszystko jest okej. – Przytulił do siebie roztrzesioną dziewczynę. Mama chciała coś powiedzieć, ale tylko się uśmiechnęła, machnęła ręką i poszła do salonu. 
– Nie Kamil, nic nie jest okej. Ona nam nie da spokoju, zrozum. A ja już nie mam siły na jej kolejne intrygi. Nie mogę narażać naszego dziecka na taki stres – tymczasem Joanna kontynuowała. – Twoja mama zaproponowała mi, abym u niej została do porodu, żeby nie denerwować się i spokojnie doczekać porodu.
Skoczek wytrzeszczył oczy ze zdumienia.
– Masz rację, ale jak ty to sobie wyobrażasz? Pięć miesięcy rozłąki? Przecież wiesz, że nie mogę tu zostać, bo do końca wakacji mam treningi, a potem zaczyna się sezon. 
– Damy radę, będziesz mnie odwiedzał, a ja ciebie. Może nawet wybiorę się na jakiś konkurs, by ci kibicować – uśmiechnęła się.
Stoch się zgodził. Wiedział, że to najlepsze wyjście dla Asi i dziecka. Tu nie będzie jej nękać Agata, będzie miała najlepszą opiekę, jaka może być. A rozłąka? Dadzą sobie radę, bo w końcu jak nie oni, to kto? 
 Następnego dnia Kamil wraz z drużyną lecieli samolotem do Wilingen. Lider polskiej kadry siedział obok Janka Ziobry, swojego najlepszego przyjaciela, któremu opowiedział o wszystkich ostatnich wydarzeniach. Oboje stwierdzili, że Agata zupełnie oszalała, a z Klemensem ostatnio dzieje się coś złego. Kamil pochwalił się imieniem, jaki nadali dla córki razem z Joasią. Jasiowi bardzo się ono spodobało i powiedział, że zazdrości koledze takiej dziewczyny i rodziny. I tak im minął lot.
 Po zakwaterowaniu się w hotelu, skoczkowie mieli trochę czasu dla siebie. Stoch wybierał właśnie numer do narzeczonej, kiedy podszedł do niego Murańka.
– O co chodzi? – zapytał, widząc złość na twarzy kolegi.
– Jak mogłeś tak potraktować Agatę?! Przecież będziecie mieli dziecko! – warknął. 
– Ona kłamie, nie rozumiesz?! Chce się tylko zemścić za...
– To zobacz – Klemens wyjął swojego iPhone'a i pokazał naszemu bohaterowi zdjęcie USG. – Tym razem ona nie kłamie. Owszem, miała plan, aby się zemścić, ale nie wyglądał on tak. Chciała wtargnąć do was, gdy była twoja matka i zrobić awanturę.
– I tak zrobiła – zauważył Stoch.
– Kamil, zrozum! Poszedłem do niej, aby obmówić wszystko...
– Czyli ty z nią knułeś?! – przerwał, krzycząc dwukrotny Mistrz Olimpijski.
– To się teraz nie liczy. Byłem u niej i nagle zrobiło jej się słabo. Wyznała mi, że miewa nudności od jakiegoś tygodnia i wtedy pojechaliśmy do lekarza, a on po zbadaniu potwierdził ciążę. Agata od razu poszła ci to powiedzieć, a to, co potem dodała od siebie, to nie moja sprawa – wzruszył ramionami.
– Zejdź mi z oczu – krzyknął Stoch.
– A i wysłałem to zdjęcie Asi – dodał.
– Wynoś się gnoju! – warknął.
– A i to drugi miesiąc! – krzyknął jeszcze Murańka.
Kamil fuknął pod nosem i próbował dzwonić do Wolskiej, jednak ta nie odbierała. Po kilku minutach dostał od niej wiadomość:
"A jednak... To prawda... Kamil, nie dzwoń do mnie, nie pisz. Ja muszę to sobie poukładać. A ty zdecyduj się, z kim chcesz w końcu być. Pamiętaj, że cię kocham. 
Żegnaj, Asia."
Po przeczytaniu SMS'a usiadł załamany. Znowu ją stracił. Uronił kilka łez. Nagle jego telefon się rozdzwonił. Spojrzał, kto to i był zdziwiony.
– Agata?
– Kamil, musimy porozmawiać...
_________________
Tak, wiem, porażka...
Ale postaram się dodawać rozdział co tydzień, dwa. Następny pojawi się szybciej. 
Pozdrawiam. 

4 komentarze:

  1. Hej! Nie wierzę w tą ciążę Agaty. Kamil nie zrobił by czegoś takiego Asi. Mam nadzieję że wszystko się dobrze skończy. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż. Czytałam z ogromnym uśmiechem na mordce, bo muszę przyznać czekać długo na takie cudo się opłaca. Wspaniale, genialnie piszesz. Mam małą nadzieję, że Agata jednak nie jestem w ciąży, ale zobaczymy jak to się potoczy. Biedna Asia i Kamil. Muszą tyle przejść. No nic czekam na kolejne cudo i Pozdrawiam kochana ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. TO JEST SWIETNE!! mam nadzieje, ze bedzie ok.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej xd ale mnie ta Aga wkurza... serio... niech sie odpitoli od Asi i Kamila xd nie wierzę w ciążę Agi... Coś mi tu nie pasuje...
    Czekam na nn i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń